"I will be there for you"


  
Źródło: Pixabay
      
        Niedawno pisałam o jednym z niekwestionowanych hitów Netflixa, jakim jest Wiedźmin. Nie podlega dyskusji, że sezon na seriale trwa w najlepsze. Ale nie zapominajmy o tym, że były one w modzie od dawna. I nie mam tu na myśli brazylijskich telenowel, jeśli ktoś miałby wątpliwości, bo to raczej nie moja bajka.
        Tym razem chciałam się skupić na kultowym amerykańskim serialu „Przyjaciele”, na którym zarówno ja, jak i mój brat oraz kliku moich znajomych się wychowaliśmy. I o ile nie przepadam za „tasiemcami” z liczbą kilkudziesięciu odcinków, to ten jest dla mnie jednym z najlepszych, jakie oglądałam. Jest zabawny, wciągający, a historia każdego z bohaterów jest przekomiczna i poważna zarazem. Ten zabieg udał się twórcom serialu wyjątkowo. 

Źródło: Pixabay
      
      Trochę historii. Próbny odcinek „Przyjaciół” wyemitowała stacja NBC 22 września 1994 r. Na początku nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. W sumie, nie ma czemu się dziwić, był on tylko wprowadzeniem i nie ukazywał w pełni jego potencjału. Jednak najwidoczniej tyle wystarczyło, żeby zachęcić widzów do obejrzenia kolejnych.
       Serial liczy aż 10 sezonów, co w tym przypadku daje 236 odcinków 
(z dodatkowymi 3 odcinkami specjalnymi). Ostatni wyświetlono w 2004 roku. Niewątpliwie został doceniony. Otrzymał kilka prestiżowych nagród, m.in. 
6 nagród Emmy czy Złoty Glob.
      Rachel, Monica, Phoebe, Joey, Ross i Chandler. Szóstka tytułowych przyjaciół mieszkających w Nowym Jorku. Przez wszystkie sezony śledzimy ich perypetie. Każdy odcinek jest osobną krótką historią, ale jest kilka wątków (głównie miłosnych), które rozwijają się przez cały serial. Nie raz zaśmiejemy się do łez, ale znajdziemy tam również tematy poważne, czasem smutne. Jednak puenta tego serialu dla mnie zawsze była jedna. Prawdziwi przyjaciele, to skarb, o który należy dbać. Nieważne, jakie problemy napotkamy w życiu, zawsze możemy na nich liczyć. Oni nam doradzą, zrozumieją, pocieszą, będą się cieszyć z naszych sukcesów. Życzę zarówno sobie, jak i Wam wszystkim, aby mieć chociaż jednego takiego przyjaciela.
       Przyjrzyjmy się bohaterom. Monica – pani „perfekcyjna”, która lubi postawić na swoim; Rachel – dziewczyna pochodząca z bogatej rodziny, trochę rozpieszczona i początkowo naiwna, ale próbująca samodzielnego życia; Phoebe – barwny ptak, nieprzewidywalna artystka; Ross – starszy brat Monici, paleontolog, wydaje się być zbyt zasadniczy; Chandler – największy dowcipniś z całej szóstki, chociaż jego żarty często rozumie tylko on sam; oraz Joey – flirciarz, nieustannie dążący do kariery aktorskiej. 

Źródło: https://www.onet.pl/film/przyjaciele-aktorzy-i-tworcy-opowiedza-o-serialu-na-hbo-max/p38yfe0,ddf42670 [dostęp: 28.04.2020]


       
      Opis mało zachęcający? No właśnie. Po pierwszym odcinku serialu również można odnieść takie wrażenie. Ale wierzcie mi, jeśli tylko zdecydujecie się na kolejne, zrozumiecie jego fenomen. Przepadniecie bez reszty i chętnie będziecie śledzić losy przyjaciół z Nowego Jorku, nucąc pod nosem tytułową piosenkę zespołu „The Rembrandts” – „I will be there for you”. Dajcie mu szansę. :)
        Kiedy ponownie będzie można nas odwiedzić, zapraszamy do Czytelni po książkę Kelsey Miller „Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie”. Tytuł już coś sugeruje ;). Autorka opisuje w niej nie tylko historię tego sitcomu, ale również jak odbywały się prace przy jego realizacji. Dowiecie się, jak przebiegał casting do ról głównych bohaterów oraz co zdecydowało o wybraniu właśnie ich: Jennifer Aniston, Courtney Cox, Lisy Kudrow, Matt’a LeBlanc, Matthew Perry i Davida Schwimmer.

Monika