Dorota Masłowska - dziewczyna z blokowiska



Tygodnik Powszechny nr 43/2016

Dorota Masłowska. Kobieta wszechstronna i dla wielu niezwykła. Na swoim koncie ma nie tylko powieści, ale również felietony, a nawet kilka sztuk teatralnych. Współpracowała  z zespołami muzycznymi (np. Cool Kids of Death). Wydała własną płytę, sygnując ją pseudonimem „Mister D.”, gdzie jest nie tylko autorką tekstów i muzyki, ale również wykonawczynią piosenek. Po swoim głośnym debiucie w 2002 r. i kilku późniejszych książkach na jakiś czas poświęciła się pisaniu felietonów; teraz zapowiada swój powrót z nową powieścią, której spodziewać możemy się już w maju. I wygląda na to, że znowu będzie o niej głośno.
Kiedy jako młoda dziewczyna rozpoczynała swoją pisarską przygodę i wydała pierwszą książkę pt. „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”, świat literacki podzielił się na dwa obozy: tych zachwyconych jej twórczością oraz na zdecydowanych przeciwników. Tak naprawdę ten podział można zauważyć do dnia dzisiejszego. Napotkane przeze mnie recenzje są zazwyczaj bardzo skrajne.
Podczas naszego kwietniowego spotkania (25.04) Młodzieżowego Dyskusyjnego Klubu Książki postanowiliśmy bliżej zapoznać się z twórczością tej autorki. Głównym tematem spotkania była jedna z jej głośniejszych powieści, jaką jest „Paw królowej”. Tak na marginesie wspominając, ta książka również zdobyła nagrodę. I to nie byle jaką, bo Literacką Nagrodę NIKE (2006). Już samo to zachęca do samodzielnego sprawdzenia, czy zasłużyła na takie wyróżnienie?
Książka ta jest napisana na wzór piosenki hip-hopowej, w której pełno jest mowy potocznej, lokalnego slangu, zdań wielokrotnie złożonych o często trudnej do uchwycenia logice i celowo użytych błędów językowych. Tym samym czyni to ją tyleż wyjątkową, co czasami trudną do zrozumienia. Podczas naszej dyskusji wszyscy doszliśmy do jednego wniosku – aby naprawdę dobrze zrozumieć prozę Masłowskiej i docenić jej inność,
i wyjątkowość, trzeba przeczytać ją nie raz, a kilka razy. I za każdym razem zauważymy coś innego i zaskakującego. Muszę przyznać, że sama miałam czasami chwile zwątpienia i na początku miałam pewne opory przed kontynuacją lektury „Pawia królowej”. Ciężko mi było odnaleźć się w tej plątaninie gry słownej. Ale po przeczytaniu zaledwie kilku linijek (podobnie jak ma się to do piosenek hip-hopowych), kiedy już złapie się rytm i zagłębi
w przedstawioną historię, zaczyna ona nabierać realnych kształtów, a czytany tekst – melodyjnego charakteru.


Polityka nr 2/2003

Twórczość Doroty Masłowskiej jest niewątpliwie wyjątkowa i inna niż ta, do której przyzwyczajona jest większość z nas. Jedni zachwycają się odmiennością, świeżością stylu
i nowatorskim podejściem do tematu polskiej rzeczywistości społeczeństwa z blokowiska
i showbiznesu (do entuzjastów jej prozy można zaliczyć np. Jerzego Pilcha). Inni natomiast krytykują za chaotyczną składnię i często wulgarny język. Ale bez względu na negatywne głosy myślę, że zaskakujące i godne podziwu jest to, że powieść, która zdobyła takie uznanie i w efekcie nagrodę Paszportu Polityki, została napisana  w przeciągu miesiąca, przez tak młodą osobę. Dorota Masłowska miała wtedy zaledwie 19 lat i przygotowywała się do matury. Sama pisarka o powstawaniu swojej pierwszej książki w jednym z wielu przeprowadzonych z nią wywiadów wspomina tak: „to była prawdziwa gorączka” (Tygodnik Powszechny, nr 18-19/2018).
Jedno na pewno warto podkreślić. Charakterystyczny styl jej powieści zasługuje na to, by przyjrzeć mu się bliżej i przynajmniej spróbować zrozumieć koncepcję autorki. Niektórzy z uczestników naszego spotkania po skończonej lekturze zapowiedzieli, że nie poprzestaną na tej jednej książce i chętnie sięgną po więcej. A wydaje mi się, że to chyba największy komplement dla pisarza. Sama autorka jest również osobą o ciekawych
i niekiedy zaskakujących poglądach. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o niej samej, jej doświadczeniach i przekonaniach, to w czasopismach dostępnych w Czytelni WBP jest wiele ciekawych wywiadów przeprowadzonych z autorką. ZAPRASZAMY!
Jestem pewna, że Dorota Masłowska nie powiedziała ostatniego słowa i jeszcze nie raz o niej usłyszymy.
               
Monika



Wysokie Obcasy, nr. 39/2002 i 42/2012










Gazeta Wyborcza 6-7 maja 2017r.