Spotkanie autorskie z Jakubem Żulczykiem
Są na tym
świecie książki, do których pewnie nigdy nie zajrzymy. Są na tym świecie
również takie książki, które po cichu czekają, aż je znajdziemy. Są w końcu
książki, które krzyczą „PRZECZYTAJ MNIE!”, ale my zaklinamy się, że to nie nasza
literatura, że to komercyjny twór, że nie będziemy czytali tego, co czytają
wszyscy, że autor ma inne przekonania niż my… Powody odrzucenia można mnożyć w
nieskończoność. Aż w końcu przychodzi ten dzień, TA książka nas dopada –
dostaliśmy ją od bliskich w prezencie, była promocja w sklepie, namówiła nas
pani w bibliotece – nieważne, mamy ją. Co teraz? I tak właśnie było ze mną
i z prozą Żulczyka… Mijaliśmy się od dawna w księgarniach, czterech
kątach znajomych, bibliotekach i ciągle było nam nie po drodze.
Jakub Żulczyk fot. Archiwum WBP |
Ku
uciesze mojej przyjaciółki, wielkiej fanki literatury od Jakuba Żulczyka, dałam
się namówić na lekturę „Ślepnąc od świateł” (najbardziej znanej książki
wspomnianego pisarza). Trochę z przekonania, że wybieramy sobie przyjaciół na
swoje podobieństwo (skoro jej się to podoba…), a trochę zmotywowana faktem, że
powstaje serial na podstawie tej powieści. I stało się, zabrałam tomiszcze
w podróż wakacyjną do Chorwacji. Oj, jak bardzo się zadziwiłam swoim wyborem
lektury wiem tylko ja i mój towarzysz podróży, zaglądający przez moje ramię w
stronice książki (znajomi ostrzegali, że nie jest to wakacyjna powieść!).
Kontrast między tym, co widziałam w rzeczywistości (lazurowe morze, kamieniste
plaże, błękitne niebo i słońce), a tym, co przedstawiono w „Ślepnąc od świateł”
(brudna, zimna Warszawa, nocne życie, narkotyki) sprawiał, że jednocześnie
byłam w dwóch odmiennych światach.
Wielkomiejski świat przedstawiony
przez pisarza znany jest mi głównie z książek i filmów, w Olsztynie życie
płynie inaczej, wolniej. Przyznam szczerze, że obca jest mi warszawska
rzeczywistość, więc klubowe życie Warszawy jest dla mnie tym bardziej czystą
fikcją. Tak też postanowiłam podejść do mrocznej powieści Żulczyka – jak do
powieści science-fiction, choć wciąż traktującej o poważnych, ludzkich problemach.
Ledwo zdążyłam przeczytać „Ślepnąc od świateł”, a na półkach już stała nowa
powieść tego autora – „Wzgórze psów”. Postanowiłam wpuścić ją w kolejkę książek
oczekujących na przeczytanie, wcale nie zachęcona poprzednią powieścią, ale
raczej tematyką najnowszego dzieła – thriller rozgrywający się na
warmińsko-mazurskiej prowincji. Jak tego nie przeczytać, mając za plecami
dzieciństwo i dojrzewanie na warmińsko-mazurskiej prowincji?! W międzyczasie
okazało się, że Wojewódzka Biblioteka w Olsztynie organizuje spotkanie z
Jakubem Żulczykiem w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki. Byłam tam i ja, z
nadzieją, że usłyszana rozmowa przesunie „Wzgórze psów” o kilka oczek wyżej w
mojej osobistej liście książek do przeczytania. Sam Żulczyk stwierdził, że
dobrze czuje się w Olsztynie i spotkanie miało charakter konfesyjny. Zebrałam
dla was najciekawsze informacje w formie infografiki. Koniec i bomba, a kto nie
był ten… niech żałuje :-)!
Ula