Od Wyspiańskiego do Smarzowskiego i Wrony
W czwartek przeprowadziłam dla trzecioklasistów z I Liceum Ogólnokształcącego w Olsztynie zajęcia o tradycjach weselnych. Przyznam, że było
przy tym trochę stresu. Po pierwsze, dlatego że ciekawą prezentację, która
mówiła między innymi o filmach dwóch reżyserów: Wojciecha Smarzowskiego i
nieżyjącego Marcina Wrony – stworzyła
Ula. Szukała, czytała, doszkalała się, aż w końcu… wyjechała do Gdańska na
bibliotekarską wymianę. Dzięki temu poznaliśmy Lidię (bo przyjechała do nas na
tydzień zamiast Uli), miłą koleżankę po fachu, która pracuje nad morzem, ale
zajęcia przecież musiały się odbyć! Druga trudność polegała na przeprowadzaniu
wykładu dla uczniów Jedynki. Dla tych, którzy nie wiedzą o co mi chodzi, przypomnę
tylko, że ta właśnie szkoła słynie z wysokiego poziomu nauczania.
Charakterystyczny budynek z czerwonej
cegły to miejsce z którego od lat „wychodzą” nieźli humaniści. Jeśli oni mówią skromnie (autentyczny tekst), że „są w połowie „Wesela” Wyspiańskiego”, nie
oznacza to, że przejrzeli ściągi, a już raczej to, że rozłożyli dramat na
czynniki pierwsze, umiejscowili go należycie w filozofii i historii, a do tego
w całości lub fragmentach, obejrzeli film wyreżyserowany przez Andrzeja
Wajdę. Ta świadomość nie pomaga w
prowadzeniu zajęć. Młodzi byli grzeczni i poważni. Nie wiem, czy to za sprawą
zainteresowania zajęciami, czy z powodu obecności swojej pani od języka
polskiego – profesor Barbary Rychlik. A może młodzi ludzie dziś po prostu tacy są? Mówiłam o zrękowinach, swatach,
dobrych i złych znakach przedmałżeńskich. Przypomniałam też, jak wyglądała para młoda w dramacie Stanisława
Wyspiańskiego, a jak wyobrażał ich sobie reżyser Andrzej Wajda. Cały czas miałam
z tyłu głowy główne nurty filozoficzne Młodej Polski, przede wszystkim
założenia chłopomanii. Czy nie przypomina to dzisiejszych młodych „szczurów”, którzy chcą porzucić pracę w korpo i marzą o wybudowaniu domu w Bieszczadach?
Jest jeden szkopuł – w głuszy nie będzie
sklepów osiedlowych ani szybkiego wi-fi, a o tym nie wszyscy pamiętają. Z tej powierzchowności i braku zrozumienia
wynikają różne komplikacje, zupełnie jak w „Weselu” Wyspiańskiego… Mówiliśmy też o „Weselu” Smarzowskiego i „Demonie”
Wrony. Przez cały czas mieliśmy
wyeksponowane zbiory WBP o kulturze i sztuce okresu „Wesela”, a na koniec można
je było przejrzeć. Wykłady zakończyliśmy dyskusją. Młodzi wydają się być
bardziej bezkompromisowi niż ich rodzice czy dziadkowie. To cieszy. Gdy prowokacyjnie
rzuciłam, że wciąż da się usłyszeć powiedzenie, że „wesele jest dla gości, nie
dla młodej pary”, trzecioklasiści stanowczo się temu sprzeciwili, zapewniając,
że to oni zdecydują w jakim stylu będzie ich wesele, jak będą wyglądały stroje
i kto będzie gościem weselnym.
To pierwszy nasz wykład, ale mamy nadzieje, że kolejne będą tylko lepsze. W listopadzie czekają nas zajęcia o napojach energetycznych, a naszymi gośćmi także będzie młodzież z I Liceum Ogólnokształcącego w Olsztynie. Wcześniej, bo jeszcze w październiku razem ze Zbigniewem Waszkielewiczem, pisarzem, odwiedzimy Zespół Szkół Gastronomiczno-Spożywczych i Liceum Plastyczne. Pan Zbigniew będzie opowiadał o swojej najnowszej książce „Wujek Ziuniek kopiuj-wklej”. Pozycja, którą autor będzie promował, może być kontynuacją jego poprzedniej książki pod tytułem „Wujek Ziuniek na długie zimowe wieczory” lub samodzielną pozycją do przeczytania. Lubimy się uczyć nowych rzeczy (a prowadzenie wykładów to też nauka dla nas), więc jesteśmy otwarci na propozycje tematów o które moglibyśmy powiększyć naszą ofertę wykładów. Gdy już kończyliśmy spotkanie, udało mi się usłyszeć, że trzecioklasiści zastanawiali się jaki musi być sznur, żeby utrzymał ciężar człowieka. Zakładam, że były to luźne rozważania na temat sznura z dramatu, tego samego, który pozostał po zgubieniu złotego rogu. Przynajmniej wiemy już, co młodych ludzi może zainteresować. No cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo…
Zdjęcia: Dziewczyny i chłopcy z klasy 3b z I LO im. Adama Mickiewicza w Olsztynie, przeglądają nasze zbiory i słuchają wykładu
To pierwszy nasz wykład, ale mamy nadzieje, że kolejne będą tylko lepsze. W listopadzie czekają nas zajęcia o napojach energetycznych, a naszymi gośćmi także będzie młodzież z I Liceum Ogólnokształcącego w Olsztynie. Wcześniej, bo jeszcze w październiku razem ze Zbigniewem Waszkielewiczem, pisarzem, odwiedzimy Zespół Szkół Gastronomiczno-Spożywczych i Liceum Plastyczne. Pan Zbigniew będzie opowiadał o swojej najnowszej książce „Wujek Ziuniek kopiuj-wklej”. Pozycja, którą autor będzie promował, może być kontynuacją jego poprzedniej książki pod tytułem „Wujek Ziuniek na długie zimowe wieczory” lub samodzielną pozycją do przeczytania. Lubimy się uczyć nowych rzeczy (a prowadzenie wykładów to też nauka dla nas), więc jesteśmy otwarci na propozycje tematów o które moglibyśmy powiększyć naszą ofertę wykładów. Gdy już kończyliśmy spotkanie, udało mi się usłyszeć, że trzecioklasiści zastanawiali się jaki musi być sznur, żeby utrzymał ciężar człowieka. Zakładam, że były to luźne rozważania na temat sznura z dramatu, tego samego, który pozostał po zgubieniu złotego rogu. Przynajmniej wiemy już, co młodych ludzi może zainteresować. No cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo…
Zdjęcia: Dziewczyny i chłopcy z klasy 3b z I LO im. Adama Mickiewicza w Olsztynie, przeglądają nasze zbiory i słuchają wykładu
Kasia