Jak bohater staje się terrorystą?


      

Róże wrzucone do jeziora Tyrifjorden po masakrze na norweskiej wyspie Utoya



Podczas styczniowego spotkania Kreatywnego Dyskusyjnego Klubu Książki padły pytania, na które nie potrafiliśmy znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Czy walka o słuszną sprawę usprawiedliwia robienie złych  rzeczy? Gdzie przebiega granica między walką 
o niepodległość (swoje racje, wolność, idee – niepotrzebne skreślić), a terroryzmem? Punktem wyjścia była omawiana lektura: „Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe” 
Jacka Dukaja. W jednej z rozmów Wyżryn, bohater książki Dukaja, spytał Smitha, Amerykanina, czy byłby gotowy spuścić na swój kraj bombę i zabić milion osób? Założenie było takie, że kraj nie byłby wolny, a bomba miałaby zapewnić mu niepodległość. Smith odpowiedział, że takiej bomby by nie zrzucił. Xavras Wyżryn ocenił to jako decyzję 
o kolejnych wiekach niewoli. Miał za nic prawa człowieka, demokrację i inne (według niego) umowne zasady. Kim więc był Wyżryn? Rewolucjonistą, bohaterem, a może przestępcą 
i terrorystą?  „Żaden cel nie uświęca środków, ale jest wiele takich środków, które potrafią splugawić najszczytniejsze nawet cele”. Czy ten cytat nie stanowi odpowiedzi? Jak w takim razie rozumieć to, że „zaniechanie czynu, też jest czynem”?






      Kiedy rozmawialiśmy o Wyżrynie, uświadomiliśmy sobie, że terroryzm to temat, który często pojawia się w wielu produkcjach. Takie filmy i seriale ogląda się w napięciu, choć przecież wiemy, jaki był finał zamachów. Zresztą najczęściej to finał tragiczny, zwłaszcza gdy powstają o nich filmy. Jakiś czas temu widziałam  produkcję Netflixa – „22 lipca”. Film opowiada o wydarzeniach na wyspie Utoya z 2011, gdzie prawicowy ekstremista Anders Breivik zastrzelił 77 osób. Przed przedostaniem się na wyspę, Breivik zdetonował bombę pod siedzibą premiera Norwegii. Osoby, które zamordował, były członkami młodzieżowej Norweskiej Partii Pracy. Był to jego sprzeciw wobec polityki imigracyjnej państwa. Film jest bardzo poruszający i nie epatuje tanim sentymentalizmem. Co według mnie ważne, nie robi też z mordercy bohatera. A przecież jest taka pokusa: Breivik jest poukładany, charyzmatyczny, w ogóle nie szalony, a jego poglądy obrazują to, co ciszej lub głośniej wypowiada wielu ludzi ze świata polityki. Bohaterami są młode osoby, które były w tym czasie na wyspie, nie on.






      Takich produkcji było więcej. „Maraton Bostoński: Zamach na mecie” o zdetonowaniu bomb w 2013 roku przez dwójkę zamachowców. Podczas tego zamachu zginęły trzy osoby, a 264 zostały ranne. Zamachy z 11 września 2001 bardzo poruszyły wyobraźnię twórców. Powstały „World Trade Center”, krótkometrażowy „Twin Towers” (uhonorowany Oscarem 
w 2003 roku), „Lot 93”, czy najsłynniejszy „Fahrenfeit 9/11” Michaela Moore’a. Jeden 
z najlepszych według mnie filmów o tym, jak stopniowo dobro staje się złem to „Baader-Meinhoff”, gdzie sprzeciw wobec amerykańskiego imperializmu zamienia się w akty terroru.


      Jeśli mówimy o fikcji historycznej, nie można zapomnieć o „Jak zawsze” Zygmunta Miloszewskiego, gdzie przy okazji zmieniania przeszłości (to nie przejęzyczenie!) przez bohaterów, mamy świetnie odmalowaną wizję Polski, którą omija PRL. No ale co się odwlecze… Zresztą nie zamierzam zdradzać za dużo, bo może ktoś jeszcze nie przeczytał tej powieści.


      A wracając do naszego spotkania, w lutym zajmiemy się dwoma książkami: „Zakładnikiem” Przemysława Borkowskiego i „Pamiętnikami i innymi pismami z getta” Janusza Korczaka. Dwie bardzo różniące się lektury. Dlaczego dwie? Bo obie na tyle zainteresowały naszych Klubowiczów, że nie mogli się zdecydować. Zapraszamy, bo może być interesująco! Śledźcie nas na Facebooku, bo tam pojawi się wydarzenie o lutowym spotkaniu Kreatywnego Dyskusyjnego Klubu Książki.




Tymi lekturami zajmiemy się w czasie lutowego spotkania


Kasia