Jak umierają (także) amerykańskie sny?
Co łączy „Lalkę”, „Granicę” i film „Pierwsza Noc
Oczyszczenia”? Na pozór niewiele albo wręcz nic. Co wspólnego może mieć
amerykański kinowy hit z polskimi lekturami wydanymi pod koniec XIX i w I
połowie XX wieku? Do tego objętość
pierwszej z tych książek to senny koszmar niejednego ucznia i niejednej
uczennicy szkoły średniej. Dziwny zestaw? Może zaskoczę niektórych, uważam, że łączy… sporo. Ale po kolei. Oglądam „Noce Oczyszczenia”,
choć prawdę mówiąc nie przepadam za
amerykańskimi filmami. Często bywają schematyczne, a praca ich twórców
przypomina ciosanie drewna tępą
siekierką. Wszystko jest podane na tacy, istotne fragmenty są wyeksponowane do
granic możliwości, a trup ściele się gęsto. Także i w tym filmie nie zabrakło
morderców Afroamerykanów
w strojach Ku
Klux Klanu, a głównego bohatera (też mężczyznę o czarnej skórze) ściga człowiek
w nazistowskim (!) płaszczu. Oczywiście była też amerykańska flaga łopocząca na
wietrze, w tym wypadku opuszczona do połowy masztu. Czasem zastanawiam się, czy
ze strony twórców tego typu obrazki nie świadczą o autoironii. Może skoro
istnieje angielski humor i wyspiarze umiejętnie łączą śmiech i łzy w filmach,
jest także humor amerykański? Tę kwestię
pozostawię otwartą.
Staram się oglądać wszystkie ponure filmy i seriale, które
pokazują, co może nas czekać, bo lubię poczuć dystopijny dreszczyk grozy. Stąd
pewnie moja sympatia dla serii „Igrzyska Śmierci”, o tym jak można pozbywać się
nadliczbowych ludzi, czy serialu „3%”, który opowiada o małej części populacji,
która po zdaniu trudnego testu, może zamieszkać na rajskiej wyspie. Pozostała
część (czyli prawie wszyscy ) żyje w nędzy i codziennie walczy
o przetrwanie.
Podobnie wygląda społeczeństwo w „Igrzyskach Śmierci”, gdzie wśród przyjaciół
odbywa się walka na śmierć i życie. Wszystko po to, by zmienić swój status
społeczny. Bieda tam jest dość realistyczna:
brudni, obdarci ludzie w łachmanach, którzy w stylu życia cofają się z powodu
nędzy o kilkaset lat – mieszkają w walących się chałupach
i cierpią głód. W
filmie „Pierwsza Noc Oczyszczenia”
amerykańska bieda jest może i milsza dla oka (bohaterowie superprodukcji są
raczej z zasady nieprawdziwi i atrakcyjni) ale też daje im mocno w kość. W
mieszkaniach ciekną rury i biegają karaluchy. Żeby obywatele dali upust
wewnętrznej złości (czytaj: żeby pozbyć się biednych ludzi, którzy nie mogą się
fortyfikować w domach), nacjonalistyczni
Nowi Ojcowie Założyciele, którzy rządzą
Ameryką, postanawiają wprowadzić eksperyment na Staten Island. Przez 12 godzin
bezkarnie uchodzi tam każde przestępstwo.
Kradzieże, rozboje i morderstwa są wręcz mile widziane, bo rząd
wszystkim, którzy zdecydują się wziąć udział w upiornym eksperymencie, płaci
pieniądze.
Bieda demoralizuje, bo łatwiej być idealistą, gdy kiszki marsza nie
grają. Tak nędzę widzą współcześni scenarzyści i reżyserzy. Jednak nie jest to
temat nowy. „… trzeba było przejść niziutkim, ciemnym korytarzem pod całą
kamienicą, żeby tam dojść. (…) W pokoiku czuć było naftą i dymem, mała lampka
paliła się na ścianie. (…) Koło łóżka ledwo się można było przecisnąć. Tylko
przy samych drzwiach było trochę miejsca
i tam stał piecyk, kubeł
z wodą i drugi kubeł na pomyje, a obok malutkie
krzesło z oparciem dla małej, która jeszcze sama nie chodziła. Nad kubłem
wisiało na ścianie ubranie , owinięte prześcieradłem od kurzu i sadzy, która
leciała z rury, gdy piecyk dymił. (…) Nisko stały garnki, szklanki i talerze, a
na najwyższej desce pod oknem dwie doniczki z kwitnącą „panną młodą”, która nie
lubi za dużo światła.” Wbrew pozorom to nie średniowiecze, tylko opis
XX-wiecznego mieszkania Jasi Gołąbskiej, który odnajdujemy w „Granicy” Zofii
Nałkowskiej. Mieszkanie znajdowało się w podziemiach kamienicy, a w jednym
ciasnym i dusznym pomieszczeniu mieszkały cztery osoby, w tym ciężko chora
matka i dziewczynka, która straciła wzrok od ciemności. Dziś pewnie dodalibyśmy
do tego niedożywienie i brak podstawowej opieki lekarskiej. Przejmujący opis
można też znaleźć u Prusa w „Lalce”, gdy Stanisław Wokulski idzie na spacer. „
Szedł, przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf bez
drzwi, krzeseł na trzech nogach, kanap z wydartym siedzeniem, zegarów o jednej wskazówce
z porozbijanymi cyferblatami. Szedł i
cicho śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę,
rzemieślników, którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży, przekupek,
których całym majątkiem jest kosz zeschłych ciastek – na widok obdartych
mężczyzn, mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych.” To opis warszawskiej
biedoty z końca XIX wieku. Różne oblicza biedy,
to temat, po który ostatnio często sięgają pisarze i filmowcy. Ludzi
jest dużo, na świecie jest ciasno, a
wielu z nas pracuje za małe pieniądze, poniżej kwalifikacji, czasem ponad siły.
Gdy przejrzymy oferty i ceny wynajmu pokojów dla studentów, na przykład w
Warszawie, straszne mieszkanko Jasi Gołąbskiej
z „Granicy” od razu robi się
mniej abstrakcyjne. Dlatego warto o tym pamiętać, kiedy stosujemy kolejną dietę
albo co gorsza – wyrzucamy jedzenie. Nie wszyscy mają co jeść.
A niedostatek
nie jest w rzeczywistości tak malowniczy jak we współczesnych komercyjnym
kinie. Już bardziej przypomina ten opisany w „Granicy” i „Lalce”.
Uwaga!
Już od września zapraszamy na zajęcia o "Lalce" Bolesława Prusa. Specjalnie dla Was przeczytałyśmy tę lekturę od deski do deski! Teraz dwoimy się i troimy, żeby przedstawić ją w atrakcyjny sposób. Chcesz dowiedzieć się więcej o zajęciach?
tel. (89) 535 97 81
e-mail: czytelnia@wbp.olsztyn.pl.
Jesteśmy też na Facebooku: https://www.facebook.com/WBPOlsztyn
tel. (89) 535 97 81
e-mail: czytelnia@wbp.olsztyn.pl.
Jesteśmy też na Facebooku: https://www.facebook.com/WBPOlsztyn
Kasia