Janusz Kondratiuk

Urodzony w 1943 roku na terenie byłego ZSRR, zmarł niedawno, 7.10.2019. Razem z bratem, Andrzejem, studiował na łódzkiej filmówce. Oprócz wyżej wymienionego filmu ma na swoim koncie jeszcze: „Czy jest tu panna na wydaniu?”, „Prywatne niebo”, „Złote runo”, „Milion dolarów”. Często współpracował z bratem przy filmach, tak narodził się kolejny kultowy film „Wniebowzięci”, czyli o dwóch takich, co wygrali w totka. Jego ostatni film „Jak pies z kotem” powstał po długiej przerwie, i miał premierę rok temu. Co ciekawe opisuje on właściwie bardzo trudną relację Janusza Kondratiuka z bratem Andrzejem. Był kręcony w jego własnym domu i z udziałem jego dzieci jako aktorów grających… samych siebie. Wbrew pozorom nie jest to film o umieraniu, tylko o rodzinie i naszych powinnościach. W jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że Bóg stworzył nas z nudów, więc naszym zadaniem jest zapewniać mu dobrą zabawę, w sumie świetny pomysł… 


W życiu nie ma lekko, ale trzeba sobie jakoś radzić. Trzy dziewczyny wsiadają w pociąg i jadą do stolicy poznać chłopców z klasą, eleganckich, z dobrą pracą.
Magister: Jakich wolicie chłopaków - z miasta czy ze wsi?
Pućka: Z miasta.
Magister: Czemu?
Pućka: Z miasta zawsze są lepsi.

A stolica, jak stolica, czyhają tu na nie same niebezpieczeństwa, całe szczęście, nasze panny nie są głupie!
A chłopacy? Oni tez nie mają lekko. Ciężko sobie jakąś porządną dziewczynę znaleźć. Coby mądra i ładna była. Trzeba umieć do niej jeszcze zagadać…
Magister: Panie przyjechały tu na weekend?
Marta: Nie zawieram znajomości na ulicy.
Magister: My się chyba skądś znamy.
Marta: Bynajmniej!
Magister: A jak ma pani na imię?
Marta: Nie zawieram znajomości na ulicy.
Magister: Ale tu jest peron, nie ulica.

Jakoś się w końcu poznali, tylko co tu robić w takim mieście, jak spędzić ten czas razem?
Inżynier: Może byśmy gdzieś poszli?
Dziewczyna pracująca na poczcie: Ale gdzie?
Inżynier: No, jest wiele możliwości.
Marta: Jakich?
Dziewczyna pracująca na poczcie: Jakich?
Inżynier: Bardzo wiele. Różnych.

Zaczyna się od wizyty w świątyni kultury, jaką jest teatr. Tu nasi bohaterowie spotykają Stanisława Mikulskiego:
Marta: O Jezusie słodki! Zobaczcie, kto idzie.
Dziewczyna pracująca na poczcie: Ale cudny. No nie jest on cudny? Powiedz!
Pućka: Powabny. Ale powabny.

A potem to już kremy sułtańskie i łzy jak groch, ale to nic, to nic. Koniec końców wizyta była udana:
Pućka: Uhm. No ale jak, zadowolona jesteś?
Dziewczyna pracująca na poczcie: Ja? No pewno. A ty?
Pućka: Bardzo. W ogóle warto było przyjeżdżać, nie?
Dziewczyna pracująca na poczcie: Fajnie było, no nie.
Pućka: No jasne, bardzo miłe chłopaki, no nie?
Dziewczyna pracująca na poczcie: Podobało mi się.
Pućka: Mnie też się podobało bardzo.
Dziewczyna pracująca na poczcie: Ja jestem zadowolona bardzo. Ty zadowolona jesteś?
Pućka: No jasne.
Dziewczyna pracująca na poczcie: Mi się bardzo podobało.

 
To dialogi z mojego ulubionego filmu „Dziewczyny do wzięcia”. Film stary, 1972, nie za długi, ale jaki ponadczasowy! Cały Kondratiuk!
 


W naszych zbiorach:
600-004008 – „Jak pies z kotem”
600-001565-01 – „Milion dolarów”