Śniąc o parkiecie w jodełkę


Kiedy i w jakich okolicznościach powstało pierwsze na świecie plastikowe krzesło bez tapicerki? I co to właściwe ma wspólnego z zakończeniem II wojny światowej i „gniazdowaniem” amerykańskich rodzin? Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w książce „Design. Historia projektowania” Charlotte i Petera Fiella. Był początek 1949 roku gdy linia Plastic Shell zrewolucjonizowała pojęcie tego, co właściwie oznacza krzesło. Jej twórcami byli Ray i Charles Eames – malarka i architekt, ci sami, którzy po latach zostali okrzyknięci ikonami dizajnu XX wieku. Nie wiem jak Wy, ale ja z zachwytem oglądam zdjęcia z Case Study nr 8., znanym tez jako Dom Eamsów. Małżeństwo Eamsów w ramach testu zaprojektowało tani dom dla żołnierzy. Był zrobiony z prefabrykatów, więc był tak naprawdę „domem do składania”. Artyści zamieszkali w jednym z nich. Jego składowymi były tafle przezroczystego i barwionego szkła, pionowe słupy i poziome belki. Wnętrze jest imponujące, ale jednocześnie bardzo przytulne, bo projektanci zgromadzili w nim pamiątki z podróży, oryginalne meble i dywany. Nie bez powodu Dom Eamsów stał się apoteozą nowoczesnego życia połowy stulecia.


Charlotte i Peter Hill, Design. Historia projektowania, str. 344-345


Myli się jednak ten, kto jest zdania, że piękna sztuka użytkowa powstawała tylko za oceanem. Beata Bochińska, historyczka, projektantka i wykładowczyni krytyki designu na Uniwersytecie Warszawskim napisała „Zacznij kochać dizajn”. W swojej książce udowodniła, że siermiężny PRL nie zaszkodził utalentowanym polskim projektantom i ich kreatywności. Piękna i elegancko wydana książka o wzornictwie połowy XX wieku czeka na Was (a jakże!) w Czytelni. Trudno oderwać oczy od wspaniałych zdjęć meblościanek szlifowanych na wysoki połysk, industrialnych wazoników, porcelanowych figurek czy doskonale odrestaurowanych krzeseł. Autorka może nazywać się szczęściarą: w takim otoczeniu mieszka i pracuje. Zabytkowe meble i piękne drobiazgi są u niej w domu używane, bo dom to przecież nie muzeum. Pewnie niejeden i niejedna z Was zacznie po lekturze tej książki krzywo patrzeć na swoje drogie i dotąd piękne panele i marzyć po cichu o parkiecie w jodełkę. Kolejnym symptomem rozwijającej się choroby będzie namiętne przeglądanie serwisów na których ludzie pozbywają się swoich starych mebli. A gdy już zaczniecie podejrzanie często znikać na babcinym strychu w poszukiwaniu porcelany z Mirosławca, jesteście straceni. Raczej nie będzie pocieszeniem, jeśli powiem, że gorączka wywołana przez modę na wzornictwo połowy XX wieku, nie słabnie. Rzeczy, które jeszcze w latach 90 XX wieku leżały zakurzone, dziś osiągają zawrotne ceny na aukcjach i stają się obiektem pożądania wszystkich, którzy zarazili się zbieraniem rzeczy vintage, albo cytując Beatę Bochińską „uzbroili oko”.

Beata Bochińska, Zacznij kochać dizajn, str. 198-199


Żeby jednak nie było zbyt słodko, mamy dla Was odtrutkę na wszechobecny dizajn i szaleństwo zbierania sztuki użytkowej. „Jak przestałem kochać design” opowiada w swojej książce Marcin Wicha, syn architekta, dziecko wychowane w domu, do którego nie miała wstępu estetyka PRL. Autor stawia śmiałą tezę, że dizajn (nazywany też designem lub bardziej swojsko brzmiącym wzornictwem) to twór, który powstał, żeby uzasadnić cenę. Wysoką. Można się oburzyć, można się nawet śmiać – ale przeczytać warto.

Kasia


To nie wszystkie nasze książki o sztuce i projektowaniu, ale jedne z najciekawszych w naszych zbiorach