Zagramy?


Źródło: https://pixabay.com/pl/


        Jesteś na życiowym rozstaju. Masz duże problemy finansowe. Nagle pojawia się ktoś, kto za udział w dziecięcej grze ofiarowuje Ci pokaźną sumę pieniędzy. Brzmi, jak rozwiązanie wszystkich Twoich problemów. Co złego może być w zabawie, która na dodatek może odmienić Twój los? Otóż, bardzo dużo…

        Co jesteś w stanie zrobić, żeby naprawić swoje życie? Co jest miarą człowieczeństwa? Co wybrać: pieniądze czy przyzwoitość? I czy odpowiedź zawsze musi być jednoznaczna? Takie pytania pojawiają się zapewne                w głowach wielu z tych, którzy obejrzeli kolejny hit platformy Netflix.

        „Squid game”, bo o nim mowa, to serial rodem z południowej Korei. Kilka zagranicznych portali zajmujących się recenzowaniem seriali, np. Rotten Tomatoes, oceniło go dość wysoko, na ponad 8/10. Jest to pierwsza koreańska produkcja, która osiągnęła tak wysokie wyniki oglądalności. Serial otrzymał nawet trzy nominacje do Złotych Globów za najlepszy serial dramatyczny, dla najlepszego aktora w serialu dramatycznym oraz dla najlepszego drugoplanowego aktora w telewizji.

        Już pierwszy odcinek wywołał poruszenie w świecie serialowych fanów.    I niekoniecznie mam tu na myśli to dobre poruszenie. Okazało się, że dzieci, które również widziały serial, zaczynają kopiować widziane tam gry                    i namawiać rówieśników do udziału w challengach, podobnych do tych             z serialu. Nie chcę się nawet zastanawiać, do czego to może doprowadzić…

        Na początku poznajemy młodego hazardzistę, Seong Gi-huna, który całe dnie spędza na próbach szybkiego wzbogacenia się, wieczorami wracając do niewielkiego mieszkania, które dzieli ze schorowaną, ciężko pracującą matką. Jego obecna sytuacja nie pomaga mu również w utrzymywaniu poprawnych stosunków z byłą żoną i córką. Wydaje się tkwić w błędnym kole, z którego nie ma wyjścia. Do czasu, aż na jego drodze staje mężczyzna, który za udział            w niewinnej grze proponuje mu dużą sumę pieniędzy. Pieniędzy, które              w jednej chwili mogłyby rozwiązać wszystkie jego problemy. Kuszące, prawda? Nic dziwnego, że postanowił skorzystać z tak niespodziewanej okazji. Później poznajemy kolejnych uczestników gry i historie, które ich tam doprowadziły. Praktycznie wszystkie są do siebie podobne. Długi, problemy rodzinne, bezrobocie, kryminalna przeszłość. Ogólnie: status wyrzutka. Zadaniem uczestników jest rywalizowanie w grach, znanych z dzieciństwa. Początkowa sielanka zostaje jednak szybko przerwana, kiedy okazuje się, że porażka nie oznacza smutnego powrotu do domu z pustymi kieszeniami. Przegrana oznacza śmierć. 456 graczy. Zwycięzca może być tylko jeden.

        Wracając jeszcze do jednego z pytań, które postawiłam na początku. Pieniądze czy przyzwoitość? Dla większości uczestników Squid Game początkowo odpowiedź była prosta i nie pozostawiała miejsca na wątpliwość. Oczywiście, że przyzwoitość. Przecież ludzkie życie jest o wiele więcej warte, niż jakiekolwiek pieniądze. Jednak wraz ze wzrostem nagrody głównej, nastawienie graczy również stopniowo się zmieniało.

        Nie mogę się powstrzymać i nie porównać tego do rozrywki popularnej     w starożytnym Rzymie, gdzie często urządzano krwawe widowiska, podczas których ludzie (najczęściej jeńcy wojenni) rywalizowali w wielu „grach”,            w których stawką było ich życie. Ku uciesze gawiedzi, oczywiście. Zaskakujące, że najwięcej emocji wzbudzają często najbardziej brutalne rozrywki.

        Świat przedstawiony w serialu jest z jednej strony przepełniony pięknymi, jaskrawymi kolorami, kojarzącymi się z bezpiecznym dzieciństwem. Do tego jeszcze niewinne podwórkowe gry. Z drugiej pełno w nim przemocy, oszustwa i cierpienia. Gry, które kiedyś sprawiały szczerą radość i były źródłem dziecięcych przyjaźni, stały się walką na śmierć i życie. Serial jest bardzo niejednoznaczny, ale każdy odcinek trzyma widza w napięciu do ostatniej minuty. Jestem pewna, że wciągnie wielu z Was. I będziecie zadawać sobie te same pytania, które mnie nurtowały przy jego oglądaniu.

           

Monika

 

Źródło: https://pixabay.com/pl/